Poniżej przedstawiam Wam twórczość mojego synka Adasia (lat 4). Adaś twierdzi, że nie umie rysować, woli jak ktoś zrobi to za niego, lub nie podejmuje się próby wchodzenia w aktywność. Ma obniżone napięcie w obręczy barkowej, do tego jeszcze nie opanował chwytu pisarskiego (rozwojowo jest jeszcze na to czas).
Geneza tego obrazka jest bardzo długa i związana z trudnością Adasia z przychodzeniem do przedszkola po dłuższej nieobecności (jak widzicie, takie sytuacje zdążają się nawet wtedy, kiedy dziecko ma mamę w zasięgu ręki).
Inspirując się ulubioną książeczką Adasia („Już” T. Warnes) wykonaliśmy kalendarz (a tak naprawdę dzienny terminarz), na którym Adaś mógł odznaczać kolejne etapy dnia.
Na pierwszym zaproponowanym mu terminarzu miał do dyspozycji kwadraciki połączone strzałkami, w każdym kwadracie zapisana była kolejna godzina pobytu w przedszkolu (9.30, 10.30, itd.) – końcowy kwadrat mieścił w sobie wyraz Wyjście. Na górnej krawędzi kwadratu dopisana była aktywność jako podpowiedź, po jakim zajęciu będzie można skreślić dany kwadrat. Zaczynaliśmy od 6 kwadratów, doszliśmy do 8.
W kolejnych dniach Adaś sam projektował swoje terminarze używając różnych figur geometrycznych: kół, trójkątów, prostokątów w różnych konfiguracjach, (przy okazji wkradła nam się tutaj wszędobylska królowa nauk: matematyka :)), ustalaliśmy kierunek strzałek (początkowo w kierunku „czytania”- zawsze od lewego górnego rogu, w lini poziomej w prawo, potem do dołu, zmieniając zwroty strzałek, ustalając strony: „w prawo”, „w lewo”, „w górę”, „w dół”).
Początkowo prosił o pomoc w stawianiu pierwszych krzyżyków, z czasem chętnie sam to robił, po upewnieniu się czy jest już na to odpowiednia pora. Pod koniec dnia często zapominał o swoim terminarzu – przypominał sobie o nim w momencie wyjścia i wtedy skrupulatnie odkreślał kolejne figury, ćwicząc przy tym odpowiedni chwyt, nacisk dłoni i koordynację ręka-oko. Stawiane linie stały się dużo prostsze, nachylone pod odpowiednim kątem, przecięte w połowie (ćwiczenie weryfikujące lateralizację mózgu dziecka).
Chwyt stał się pewniejszy i zbliżony do prawidłowego, czas poświęcony na kolejne krzyżyki był krótszy a uwaga mniej absorbująca - co sprawiało wrażenie czynności, powodującej dużo mniejszy wysiłek.
Dla dorosłych taki obrazek to zwykły krzyżyk – dla dziecka to duże osiągniecie. Adaś na tyle pewnie poczuł się ze stawianiem krzyżyków, że przy zaproponowanej aktywności namalowania czegoś dla babci i dziadka – uznał, że jest to świetna umiejetność, którą warto się podzielić z innymi. Dzięki temu przede wszystkim buduje własne poczucie wartości, rozwija kompetencje motoryki małej, a do tego tworzy coś, co będzie przyjemną niespodzianką dla bliskich.
Dlaczego powstał ten wpis? Chciałam Wam przybliżyć, jak za pomocą jednego procesu możemy zaopiekować się kilkoma trudnościami:
- Problem z adaptacją, który często pojawia się u dziecka po długiej nieobecności w przedszkolu
- Wzmacnianie poczucia własnej wartości i sprawczości.
- Elementy terapii ręki przy obniżonym napięciu i nieprawidłowym chwycie pisarskim.
- Angażowanie dziecka do edukacji matematycznej (ustalanie kierunków: prawo, lewo, góra, dół, nazywanie i rysowanie figur prostych, odczytywanie cyfr, liczenie)
- Przygotowanie dziecka do nauki pisania i czytania (ćwiczenie chwytu pisarskiego, utrwalanie kierunku pisania/czytania, ustalanie kierunków kartki: czy jeśli kartka leży przed nami – wiedza o tym, gdzie jest dół a gdzie góra kartki jest tak oczywista? Sprawdźcie to – zupełnie tak nie jest!)
A więc twórczością dziecka może być krzyżyk, kropka, kreska. Pamiętaj o tym, że nie efekt końcowy jest ważny – najważniejsze jest to, jak dziecko się czuje ze swoją twórczością Jeśli znacie książkę „Kropka” (P.Reynolds) – na pewno dopatrzycie się analogi w umacnianiu dziecka w rozwoju jego kompetencji w zakresie motoryki małej i poczucia sprawczości. Jeśli nie znacie – to szczerze polecamy
Agnieszka, mama Adasia i Właścicielka Sprężynowa.